A jednak... kolejny raz okazało się, że „niemożliwe to tylko jedna z możliwości”... Jakiś czas temu pisałam o roku bez Urodzin Teatru Witkacego, że nie będzie mnie tam (z powodu remontu zamiast dużej trzydniowej fety tylko jeden wieczór, bardzo ograniczona ilość miejsc) i że to trochę tak, jakby ktoś odwołał Boże Narodzenie. I cud się zdarzył – w ostatniej chwili okazało się, że jednak znalazły się wejściówki (nasz Dobry Zakopiański Duchu, dziękujemy!). Dobrze było znaleźć się w tym miejscu, z tymi ludźmi. Zanurzyć się w niepowtarzalnej atmosferze i naładować baterie na kolejny rok. A za rok – 25 urodziny... już się nie mogę doczekać J
wtorek, 24 lutego 2009
sobota, 14 lutego 2009
Walentynki...
Walentynki... czy to święto ma sens? I czy w ogóle jest to święto? A czemu nie? Każda okazja jest dobra, żeby celebrować bycie razem. My, z przyjaciółmi od kilku lat spotykamy się i czytamy wiersze... Oczywiście o miłości. Kolejny pretekst do spotkania. Nie do kupowania kiczowatych gadżetów. Dla mnie na tym chyba polegają wszystkie święta – na tym, żeby mieć okazję zatrzymać się, zastanowić nad czymś, pomyśleć o kimś (w przypadku urodzin lub imienin) i być razem. Choćby myślą, choćby tęsknotą. A więc: MIŁOŚĆ – TAK! KOMERCJA NIE!
piątek, 13 lutego 2009
słucham sobie piosenki zespołu "Pod Budą" i myślę – plan minimum? może...
ale jakże przyjemny...
Kiedy poranną sączę kawę
I topię w niej poranny sen,
Przeglądam pierwsze strony gazet
To jedno wiem, naprawdę wiem –
Gdy dookoła puste słowa
I nowa bitwa wciąż u drzwi,
To trzeba umieć uszanować –
Tę jedna chwilę, która lśni
Więc ci dziękuję losie, choćby tylko za to,
Że nie musiałam się urodzić pod wulkanem.
Że średni u nas klimat i przeciętne lato,
Ale dzieciaki są przeważnie roześmiane
I chociaż czasem przyfrwają szare dni,
A przez mój ogród nie chce płynąć żyła złota,
To przecież zawsze mogłam robić rzeczy trzy:
Jeść, pić kochać...
ale jakże przyjemny...
Kiedy poranną sączę kawę
I topię w niej poranny sen,
Przeglądam pierwsze strony gazet
To jedno wiem, naprawdę wiem –
Gdy dookoła puste słowa
I nowa bitwa wciąż u drzwi,
To trzeba umieć uszanować –
Tę jedna chwilę, która lśni
Więc ci dziękuję losie, choćby tylko za to,
Że nie musiałam się urodzić pod wulkanem.
Że średni u nas klimat i przeciętne lato,
Ale dzieciaki są przeważnie roześmiane
I chociaż czasem przyfrwają szare dni,
A przez mój ogród nie chce płynąć żyła złota,
To przecież zawsze mogłam robić rzeczy trzy:
Jeść, pić kochać...
sobota, 7 lutego 2009
niedziela, 1 lutego 2009
26 stycznia
słowa, przysłówki, przysiółki. zamorskie,
zmarszczone jak podszewka płaszcza,
który miał okrywać przed zimnem. dłonie
zgrabiałe rozgarniają liście igliwie. i nic
pod nim. i we mnie. zamarzło,
zamarzło. tyle jeszcze zimy. ktoś podobno
już widział – wróciły żurawie. i mucha
na szybie. zmartwychwstała. może i nam się
uda. zgrabić w stos. podpalić. i wysłać
do nieba
/d.ryst/
słowa, przysłówki, przysiółki. zamorskie,
zmarszczone jak podszewka płaszcza,
który miał okrywać przed zimnem. dłonie
zgrabiałe rozgarniają liście igliwie. i nic
pod nim. i we mnie. zamarzło,
zamarzło. tyle jeszcze zimy. ktoś podobno
już widział – wróciły żurawie. i mucha
na szybie. zmartwychwstała. może i nam się
uda. zgrabić w stos. podpalić. i wysłać
do nieba
/d.ryst/
Subskrybuj:
Posty (Atom)