czwartek, 28 lutego 2008

OSTATNI RAZ

Dziś ostatni raz płakałam przez ciebie.
Czuję, gdzie niknie słona strużka
i zaczyna krem nivea,
i dalsza mapa twarzy,
która niewiele ma z tobą wspólnego.
Szpetnieję.
Coraz głośniej pytam, dlaczego z nimi,
coraz ciszej krzyczę,
czemu nie ze mną.
Może nawet wrócę pod latarnię,
gdzie było, jak wiemy, najciemniej,
niech minie ta gorączka,
od której płonę
jak cygański las
w środku – pusty.
/a. osiecka/

poniedziałek, 25 lutego 2008

Życie nas mija i patrzy ze śmiechem,
Jak nad zagadka stoimy bezradnie,
Jak złotą piłką bawimy się grzechem,
Czas przeklinając, co sny nasze kradnie.

/witkacy/
... i już po 23 Urodzinach Teatru Witkacego...

środa, 20 lutego 2008

Zachęta, wystawa Sasnala
Znakomita wystawa, dobrze, że tym razem dotarłam. Ten rodzaj malarstwa wyjątkowo mi odpowiada. Przy wejściu oczywiście wisiał elaborat jakiegoś szalenie mądrego pana krytyka sztuki, ale, uczciwie przyznaję, umarłam z nudów i przerażenia przy drugim zdaniu... I nie wiem, co bardzo mądra krytyka o tym sądzi i jak szufladkuje tę twórczość. Dla mnie to „realizm pozorny”. Bo niby wszystko jest tak jak w rzeczywistości (przynajmniej na części obrazów), bez trudu można rozpoznać „co artysta miał na myśli”, ale nie do końca. Jest jakieś przesunięcie, przetworzenie, umowność, niedopowiedzenie. Został we mnie zwłaszcza jeden pejzaż, no i genialny portret perkusisty – tylko czerń i biel... szkoda, że nie umiem tego opowiedzieć... A może gdyby dało się opowiedzieć, to by znaczyło, że to tylko taki sobie obrazek? Może to coś, co stanowi o różnicy między dobrym rzemiosłem a dziełem sztuki jest nienazywalne?
I jeszcze jedno - wystawa zostawiła ogromny niedosyt... mało tego było, dużo za mało...
I ani lilii wodnej, aby się uchwycić
w wielkim jeziorze nieba,
w którym serce tonie...
/m.pawlikowska-jasnorzewska/

poniedziałek, 18 lutego 2008

***
nasze uczucia
to czarne owce
czasami
musimy je zabijać
/j.fryckowski/