Był wieczór siódmy, a on wyszedł popatrzeć na gwiazdy.
Lato, a przecież ziąb w powietrzu, ostry, i był ciekaw,
czy gęsi na jeziorze czują go i niecierpliwią się,
i czy dlatego, późnym popołudniem, zebrały się
u ujścia zatoki i fruwały nerwowo tam i z powrotem,
tam i z powrotem, co i raz beztrosko zmieniając kierunek lotu.
Był środek lata, a on myślał o jesieni,
pod smukłą cienistą sosną, i o gęsiach nad głową w zimne ranki,
i płynących wysoko chmurach. Obserwował gwiazdy w zimnej ciemności.
Były tak daleko, i uznał, widząc jak migocą,
że mimo dzielącej go od gwiazd przestrzeni,
wiąże ich to uczucie jak przelotne tango.
/ROBERT HASS/
poniedziałek, 17 marca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz