OSTATNI RAZ
Dziś ostatni raz płakałam przez ciebie.
Czuję, gdzie niknie słona strużka
i zaczyna krem nivea,
i dalsza mapa twarzy,
która niewiele ma z tobą wspólnego.
Szpetnieję.
Coraz głośniej pytam, dlaczego z nimi,
coraz ciszej krzyczę,
czemu nie ze mną.
Może nawet wrócę pod latarnię,
gdzie było, jak wiemy, najciemniej,
niech minie ta gorączka,
od której płonę
jak cygański las
w środku – pusty.
/a. osiecka/
czwartek, 28 lutego 2008
poniedziałek, 25 lutego 2008
środa, 20 lutego 2008
Zachęta, wystawa Sasnala
Znakomita wystawa, dobrze, że tym razem dotarłam. Ten rodzaj malarstwa wyjątkowo mi odpowiada. Przy wejściu oczywiście wisiał elaborat jakiegoś szalenie mądrego pana krytyka sztuki, ale, uczciwie przyznaję, umarłam z nudów i przerażenia przy drugim zdaniu... I nie wiem, co bardzo mądra krytyka o tym sądzi i jak szufladkuje tę twórczość. Dla mnie to „realizm pozorny”. Bo niby wszystko jest tak jak w rzeczywistości (przynajmniej na części obrazów), bez trudu można rozpoznać „co artysta miał na myśli”, ale nie do końca. Jest jakieś przesunięcie, przetworzenie, umowność, niedopowiedzenie. Został we mnie zwłaszcza jeden pejzaż, no i genialny portret perkusisty – tylko czerń i biel... szkoda, że nie umiem tego opowiedzieć... A może gdyby dało się opowiedzieć, to by znaczyło, że to tylko taki sobie obrazek? Może to coś, co stanowi o różnicy między dobrym rzemiosłem a dziełem sztuki jest nienazywalne?
I jeszcze jedno - wystawa zostawiła ogromny niedosyt... mało tego było, dużo za mało...
Znakomita wystawa, dobrze, że tym razem dotarłam. Ten rodzaj malarstwa wyjątkowo mi odpowiada. Przy wejściu oczywiście wisiał elaborat jakiegoś szalenie mądrego pana krytyka sztuki, ale, uczciwie przyznaję, umarłam z nudów i przerażenia przy drugim zdaniu... I nie wiem, co bardzo mądra krytyka o tym sądzi i jak szufladkuje tę twórczość. Dla mnie to „realizm pozorny”. Bo niby wszystko jest tak jak w rzeczywistości (przynajmniej na części obrazów), bez trudu można rozpoznać „co artysta miał na myśli”, ale nie do końca. Jest jakieś przesunięcie, przetworzenie, umowność, niedopowiedzenie. Został we mnie zwłaszcza jeden pejzaż, no i genialny portret perkusisty – tylko czerń i biel... szkoda, że nie umiem tego opowiedzieć... A może gdyby dało się opowiedzieć, to by znaczyło, że to tylko taki sobie obrazek? Może to coś, co stanowi o różnicy między dobrym rzemiosłem a dziełem sztuki jest nienazywalne?
I jeszcze jedno - wystawa zostawiła ogromny niedosyt... mało tego było, dużo za mało...
Subskrybuj:
Posty (Atom)